Dominikana samochodem w 7 dni

Dominikana jest aktualnie bardzo popularnym kierunkiem wakacyjnym. Słysząc tę nazwę wyobrażałam sobie piękne piaszczyste plaże, palmy i błękitne niebo. Nie zawiodłam się ani trochę, a nawet zachwycałam się nimi jeszcze bardziej niż się spodziewałam. Ach, tęsknie za tym słońcem, błękitem nieba i turkusem wody! Jedyne co nie podbiło mojego serca to kuchnia. Warto również wiedzieć, że na wyspie nikt nie pije wody z kranu, nawet lokalni mieszkańcy. Pije się tylko i wyłącznie wodę butelkowaną.

Jak to się stało, że znaleźliśmy się w Republice Dominikany?

Lecąc do Ameryki Środkowej, nie kupiliśmy biletu powrotnego, gdyż nie wiedzieliśmy skąd i kiedy będziemy wracać. Zaczęliśmy szukać biletu tak 3 tygodnie przed powrotem. Planowaliśmy zakończyć naszą wyprawę w Panamie. Ceny lotów nas przeraziły! Bilet w jedną stronę był droższy niż bilety w dwie strony! Szukając alternatywnych opcji, znaleźliśmy bilety w przystępnej cenie na trasie z San Jose w Kostaryce do Santo Domingo na Dominikanie. Oraz kolejny z Punta Cana na Dominikanie do Brukseli. Z Brukseli ostatni odcinek wykupiliśmy Ryanairem do Warszawy. Połączenie to wydało się kompromisem pomiędzy przepłaceniem za bilet powrotny, a przy okazji odwiedzeniem kolejnego ciekawego miejsca.

Wybrzeże przy Santo Domingo

Republika Dominikany zajmuje 48 tysiące km2 i jest zamieszkiwana przez ok. 10mln ludzi, z czego ok. 3 mln żyje w stolicy. Stolica państwa - Santo Domingo, była pierwszą osadą europejczyków w Nowym Świecie (podczas podboju Ameryk). Większość populacji stanowili niewolnicy z Afryki. Dzisiaj główną część ludności stanowią potomkowie par afrykańsko-europejskich. Wyspa otoczona jest pięknymi plażami, pokryta lasami tropikalnymi i kilkoma pasmami górskimi.

Wyspa Hispaniola

W związku z tym całkiem niespodziewanie na koniec naszej podróży lecieliśmy na karaibską wyspę Hispaniolę( drugą największą wyspę karaibską, njawiększa jest Kuba), na której znajdują się dwa państwa Republika Haiti i Republika Dominikany. Co więcej, państwa te żyją w niezbyt dobrych relacjach i każdy Dominikańczyk przez nas zapytany, czy warto skoczyć do Haiti, odpowiadał przecząco. Haiti jest dużo biedniejsze od Dominikany, zmagało się z różnymi klęskami żywiołowymi: huraganami, trzęsieniami ziemi czy epidemią cholery w 2010. Napięcie pomiędzy dwoma państwami narasta ze względu na nielegalną imigrację z Haiti do Dominikany. Kraj utrzymuje się głównie z kawy, cukru i tytoniu, turystyka odgrywa również znaczącą role.


Przylot i pierwsze spotkanie z krajem

Po przylocie grzecznie wypełniliśmy naszą kartę imigracyjną , zapłaciliśmy opłatę za kartę turysty i poszliśmy poszukać transportu do miasta. Zostaliśmy oblężeni przez rój taksówkarzy, którzy proponowali nam transport do centrum miasta. Postanowiliśmy być asertywni i stanowczo odmawialiśmy. Mordka wyczytał, że tanią opcją na dostanie się do miasta lokalnym transportem jest skorzystanie z transportu zbiorowego autem tzw. gua-gua. Jest to najtańszy sposób transportu używany na Dominikanie, który jeździ mniej więcej ustalonymi trasami. Popytawszy kilku osób udało się nam znaleźć w kącie parkingu lotniska zdezelowaną Toyotę w pełni załadowaną Dominikańczykami. Ale jak to w takich krajach bywa, wszystko da się zrobić. Wrzuciliśmy plecaki na dach, przywiązaliśmy linką i pomimo, że pięcioosobowy samochód był już pełny to nasza czwórka została jeszcze w nim upchana! Nasz kierowca nie widział w tym żadnego problemu! Używając wcześniej ściągniętej mapy, pokazaliśmy w którym miejscu drogi szybkiego ruchu nas wyrzucić. Stamtąd 10 minut spacerkiem, na obrzeżach stolicy, odnaleźliśmy nasz zarezerwowany dzień wcześniej nocleg.
Na ulicach Dominikany ciągle coś się dzieje

Krótki pobyt w stolicy - Santo Domingo

Jako że podróżowaliśmy w czwórkę, zdecydowaliśmy się na wynajęcie mieszkania składającego się z dwóch pokoi, salonu, kuchni i łazienki. Właściciel okazał się Włochem, który 4 lata wcześniej sprowadził się na Dominikanę i ożenił się z lokalną kobietą. W trakcie rozmowy oznajmił nam, że może nam wynająć auto. Wcześniej orientowaliśmy się w cenach wynajmu auta, gdyż wydało nam się, że poruszając samochodem będziemy w stanie jak najwięcej zobaczyć w jak najkrótszym czasie. Ceny za wynajem w internecie były sporo wyższe od tego jaką on nam zaproponował (22USD za dobę). W dodatku obawialiśmy się, że ostatecznie po doliczeniu ubezpieczenia będą one jeszcze wyższe. Uznaliśmy więc że to okazja, a w końcowym rozrachunku pomysł wynajęcia samochodu okazał się być strzałem w dziesiątkę. Pierwszego wieczoru wybraliśmy się do centrum stolicy, aby zobaczyć stare miasto i pomnik Krzysztofa Kolumba. Natomiast następnego dnia wyruszyliśmy na północ w stronę miasteczka Cabarete, gdzie jest jedna z najlepszych plaż na świecie do kite i windsurfingu! A windsufing jest w końcu tym, co Mordka lubi najbardziej!

Santo Domingo - miasto zostało założone w 1496 roku i jest najstarszą osadą Europejczyków w Amerykach. Było to pierwsze miasteczko i zarazem centrum władzy Hiszpanów w okresie kolonialnym. To tu powstała pierwsza katedra, uczelnia, zamek i twierdza na nowym kontynencie.
Santo Domingo

Jazda samochodem po Dominikanie

Przejeżdżając przez stolicę, byliśmy zaskoczeni jej rozmiarem. Myśleliśmy, że będzie ona dużo mniejsza. Kilka razy skręciliśmy w złą drogę i musieliśmy zawracać, gdyż zjazdy i rozjazdy na Dominikanie nie są oznaczone i przemyślane jak w Europie. Podobnie jest z zasadami ruchu ulicznego - właściwie to miałam wrażenie, że czasami one nie istnieją. Przy skręcaniu, czy zmianie pasów, kierunkowskazów się za bardzo nie używa. Ale za to, niektórzy używają swojej ręki wystawionej przez okno. Dodatkowo na drogach nie ma znaków. Jedyne, jakie napotkaliśmy to PARE, czyli stop oraz przekreślone E, czyli zakaz parkowania. Znaków z ograniczeniem prędkości nie widziałam. Co więcej samochody nie mają przednich tablic rejestracjnych. Ogólnie rzecz biorąc, zasada jazdy jest taka, że jeździ się tak, jak chce. Byle do celu. Trzeba być czujnym. W rzeczywistości ten system uliczny działa całkiem dobrze, chociaż mieliśmy kilka niebezpiecznych sytuacji, ale o tym za chwilę.

Fula

Kierując się na północ, trafiliśmy na ciekawe miejsce, czyli nad rzekę Fula. Wylądowaliśmy tam całkiem przypadkiem. Zastaliśmy tam rzekę z małym wodospadem. Wzdłuż znajdowały się rozstawione stoliki oraz bar na jej brzegu. Przy stolikach lokalna młodzież paliła fajki wodne i spijała rum, bawiąc się w tej pięknej scenerii. Dodatkową atrakcją były skoki do wody z jednej ze skał czy zjazd na linie biegnącej nad rzeką. Za użycie stolika trzeba było zapłacić, natomiast większość z przyjezdnych miała swoje przenośne lodówki z jedzeniem i alkoholem. Byliśmy zdziwieni, bo o godzinie 14 wszyscy byli już nieźle podpici i w trakcie bardzo udanej imprezy.

Chicharrón
Najczęściej spotykana potrawa na stoiskach ulicznych na Dominikanie. Jest to smażona wieprzowina na głębokim tłuszczu. Danie bardzo tłuste, którego ja nawet nie odważyłam się spróbować. Za to chłopaki jedną porcją najedli się po pas.

Cabarete

Jest to jedno z najbardziej turystycznych miasteczek na Dominikanie. Znajduje się na północy wyspy. Przy głównej drodze nie zabrakło sklepików z pamiątkami, restauracji, czy lokalnych biur podróży i oczywiście hoteli, które niestety wyglądały głównie jak murowane bloki, totalnie bez żadnego klimatu. Plaża była usłana leżakami oraz restauracjami. Postanowiliśmy zrobić sobie tam mały odpoczynek, wynajęliśmy leżaki, natomiast Mordka poszedł rozkoszować się windsurfingiem. Wiać zaczęło głównie po południu i wtedy pojawiło się dosyć mocne zachmurzenie oraz plaga kitów wyleciała nad powierzchnię wody. Był to niesamowity widok, nie widziałam tylu pasjonatów kitesurfingu w jednym miejscu!

27 wodospadów

Niedaleko Cabarete, półtorej godziny jazdy samochodem, znajduję się miejsce nazywane dwudziestoma siedmioma wodospadami. Jest to lokalna atrakcja turystyczna. Można na nie wejść tylko z przewodnikiem. Dostępne są trzy opcje. Wejście na 7 wodospadów, dwanaście albo wszystkie dwadzieścia siedem.

Wycieczka wygląda w ten sposób, że pierwsze 40-60 minut idzie się pod górę szlakiem przez las tropikalny. Następnie każdy w kasku, kapoku i porządnych butach przedziera się z prądem rzeki wzdłuż wydrążonych w skałach kanionów, pokonując w różny sposób wodospady. Z niektórych się skacze, z niektórych zjeżdża, gdyż wytworzyły się w nich naturalne zjeżdżalnie. Największe emocje wzbudził w nas skok z jednej ze skał, czyli z wysokości ok. 6 -7 metrów. Cała ta wyprawa była pozytywną przygodą, która dostarczyła nam sporo adrenaliny.

Półwysep Samana

Dominikana okazała się dużo większa, niż sobie wyobrażaliśmy. Punkty, które na mapie wyglądają jakby leżały tuż obok siebie, w rzeczywistości potrafią być oddalone od siebie o dwie godziny jazdy samochodem. I tak zarezerwowaliśmy nocleg w Las Terrenas, jako dobry punkt wypadowy na zwiedzanie półwyspu Samana, później orientując się, że do najpiękniejszych plaż, które leżą w okolicy Las Galeras mamy minimum 1,5 h jazdy samochodem. W związku z tym, nie mogliśmy spędzić na nich dużo czasu.

Miasteczko Samana

Niebiańska plaża Las Galeras

Do plaży Las Galeras dotarliśmy po godzinie 13. Chcieliśmy z niej jechać na podobno najpiękniejszą plażę na Dominikanie – plażę Rincon. Jednym z uroków tej plaży jest jej oddalenie od cywilizacji. Prowadzi tam jakaś droga, ale podobno w kiepskim stanie i nie chcieliśmy wystawiać naszej Micry na próbę. Drugim sposobem jest krótki rejsik łodzią z plaży Las Galeras, do której bardzo łatwo dostać się drogą krajową.
Plaża w Las Galeras

Sztuka targowania się
W momencie, kiedy podziwialiśmy plażę Las Galeras podszedł do nas pewien Metys w okolicach trzydziestki i zaproponował nam podróż łódką na plażę Rincon za 4000 pesos. My na to, że jest to dla nas za drogo. Za chwilę ten podszedł znowu i zaproponował nam cenę 3000 pesos. Grzecznie mu podziękowałam i powiedziałam, że to dalej dla nas zbyt drogo. Zapytał, ile jesteśmy w stanie mu zapłacić. Zaczęłam zastanawiać się, jaka cena byłaby dla nas akceptowalna, i zaproponowałam 1500 peso, czyli 25zł od osoby. Odpowiedział, że musi pójść, aby to z kimś przedyskutować i zaraz wróci. Po 3 minutach dostaliśmy odpowiedź, że się zgadza, z tym że będziemy musieli wrócić z innymi ludźmi o 16, a nie kiedy chcemy. Zaakceptowaliśmy jego propozycje, w duchu uświadamiając sobie, jak bardzo ceny dla turystów są zawyżane!

Przepiękna Playa Rincon

Do plaży dotarliśmy więc motorówką co zajęło 15 minut. Ku mojemu zdziwieniu zastaliśmy tam bar oraz rząd leżaków. Spodziewałam się dziewiczej plaży z grupką turystów przypominających rozbitków. Pomijając ten fakt, plaża była piękna, otoczona palmami, z widokiem na góry porośnięte gęstą dżunglą. Idąc plażą na wschód, oddaliliśmy się od leżaków i ludzi, aż wylądowaliśmy na totalnie pustej egzotycznej plaży takiej, jaką oczekiwałam zobaczyć.
Plaża Rincon, na jednym zdjęciu widać rybkę nadymkę którą może wyrzuciło na brzeg. Trzeba jednak uważać, bo ma trujące kolce.

Dlaczego nie warto jeździć nocą
Nic podczas naszej podróży po całej Ameryce Środkowej, ani latanie na paralotni, ani rafting, ani skakanie z wodospadów, czy nurkowanie, nic nie podniosło mi tak ciśnienia, czy tętna, jak jazda po ciemku po Dominikanie. Nieoświetleni piesi na drodze. Samochody, czy motory jeżdżące z bardzo mocnymi białymi LEDami, czasem w kolorach tęczy, w dodatku na długich światłach, albo totalnie bez świateł. Chaotyczny ruch uliczny, zero kierunkowskazów, czy studzienki kanalizacyjne bez pokrywy to jeszcze nic. W ciągu pięciu minut o mało nie mieliśmy dwóch wypadków! Pierwszy, kiedy na naszym pasie nie wiadomo skąd wyrósł nieoznakowany obiekt, który okazał się być wsadzonym w wyrwę w jezdni kawałkiem pnia z oponą na szczycie. Ta przeszkoda pojawiła się na drodze dokładnie, wtedy kiedy z naprzeciwka nadjechał samochód oślepiając nas długimi światłami, więc nie mogliśmy użyć drugiego pasa, żeby ją wyminąć! Z zablokowanymi kołami, udało się wyhamować i nie wpaść do dziury w drodze. Nie było tam żadnego odblasku, nic! Wtedy już stwierdziłam, że jest to ostatni raz, kiedy jeździmy w tym kraju po ciemku. Dosłownie 5 minut później na zakręcie pojawił się na naszym pasie jadący z naprzeciwka samochód. Jakiś wariat postanowił zrobić manewr wyprzedzania na zakręcie! Tym razem jechaliśmy wolniej, a i tak ledwo udało nam się uniknąć czołowego zderzenia.

Plaża Boca Chica

To miejsce polecił nam pewien pracownik lotniska, którego spotkaliśmy pierwszego dnia w taksówce guagua. Jest to najbliższa plaża od stolicy, osłoniona od morza kawałkiem rafy, przez co tworzy się tam spokojna, naturalna laguna. Odwiedziliśmy ją w weekend i natrafiliśmy na ogromne tłumy Dominikańczyków, którzy cieszyli się swoim dniem wolnym. Skoki do wody, bumboxy, jazda na bananie, śmiechy i chichy. Wszyscy wyglądali, jak by się świetnie bawili.
Godzina drogi ze stolicy
Weekend na plaży Boca Chica

Niefortunna przygoda z noclegiem w Juan Dolio
W Juan Dolio chcieliśmy znaleźć nocleg w pobliżu plaży. Znaleźliśmy tani apartament z dwoma pokojami na booking.com, jednak zamiast go zarezerwować to po prostu pojechaliśmy go zobaczyć. NA SZCZĘŚCIE! W momencie, kiedy tam zostaliśmy poinformowani, że apartament jest już niedostępny. Pokazano nam inne pokoje, które okazały się być małe, ciemne, brudne. Zupełnie nie warte swojej ceny. Pod koniec dnia sprawdziliśmy dostępność tego apartamentu jeszcze raz w internecie i był on nadal dostępny na stronie. Wniosek jest jeden: w krajach trzeciego świata trzeba uważać z rezerwacjami przez internet.

Punta Cana

Udało nam się znaleźć inny tani apartament w pobliżu, gdzie spędziliśmy 2 relaksujące dni, następnie pojechaliśmy oddać samochód w stolicy. Na koniec naszego pobytu pojechaliśmy do Punta Cana, czyli najbardziej znanej oraz najbardziej hotelowej miejscowości na wyspie. Wbrew panującym tam tłumom, wszędzie obecnym naganiaczom, spędziliśmy tam bardzo przyjemnie i relaksująco ostatnie 2 dni naszej wyprawy!

W oczekiwaniu na dolary turystów, na plaży Los Corales przy Bavaro

Dominikana poza plażami

Jadąc do jednego z naszych noclegów przy plaży, przez przypadek, trafiliśmy w osiedle faweli, gdzie ludzie mieszkali w malutkich, rozwalających się szopach. Pół kilometra dalej widać było wielkie hotele dla turystów. Tak właśnie prezentuje się Dominikana i ogromna przepaść pomiędzy bogactwem a biedą.
Bogatsza dzielnica w Las Terrenas
Widoczne jest tutaj również coś, czego nie widzieliśmy w Ameryce Środkowej, za to jest to popularne w Azji w Tajlandii, czyli sex turystyka. Między innymi byliśmy świadkami odpychającego procederu w samym centrum stolicy, gdzie w parku koło dworca autobusowego roiło się od natrętnych prostytutek. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, to Dominikana jest jak cała Ameryka Środkowa. Trzeba uważać. Jak się znajdzie w złym miejscu, w złym czasie to bardzo łatwo jest zostać okradzionym. Jednak przestrzegając zasad, nie chodząc ciemnymi ulicami, biednymi dzielnicami nie powinno się mieć problemów. Chociaż grupka Polaków, których poznaliśmy podczas naszej wycieczki po Dominikanie, miała bardzo nieprzyjemną sytuację. Podczas zwiedzania stolicy zapuścili się w mniej turystyczną dzielnicę Santo Domingo. Tam, w biały dzień, ktoś przejeżdżając skuterem wyrwał torebkę naszej koleżance.

Zauważyliśmy też wiele, niegdyś luksusowych, opuszczonych hoteli przy samej plaży. Zapytaliśmy o to pewnego Dominikańczyka, który odpowiedział, że hotele te służyły mafii do prania pieniędzy. Dominikana leży na szlaku przerzutowym USA - Ameryka Południowa. Narkotyki są tutaj tanie, broń legalna, korupcja powszechna. Wiele Amerykanów trafia tu w pogoni za wesołym trybem życia, uzależnia się od tanich narkotyków i ląduje na ulicach Santo Domingo. Dominikana zmaga się z problemem zwiększonej imigracji z Haiti i okolicznych wysp, co również, aczkolwiek pośrednio, przyczyniło się do wzrostu przestępczości w ostatnich latach. Jak powiedział nowo poznany znajomy - "Dominikana dzisiaj to zupełnie inny kraj niż 20 lat temu".

Podsumowując

Dla turystów Dominikana jest dalej świetnym miejscem na wypoczynek i poznanie bogatej kultury karaibskiej. Warto wychylić się zza hotelowych murów i wynająć samochód, żeby zobaczyć na własne oczy jak żyją, bawią się Dominikańczycy, mimo otaczającej biedy i problemów życia codziennego. Dla nas ten intensywny tydzień, był doskonałą wisienką na torcie na zakończenie naszej 3-miesięcznej wyprawy po Ameryce Środkowej!

Krótkie podsumowanie wideo

Dominikana przykładowe ceny 2018

Usługa lub produkt Cena (RD$ - pesos) Cena w złotówkach
Podatek wjazdowy (karta turysty) 10 USD 36 zł
Taxi z lotniska do centrum miasta 20 USD 72 zł
Guagua z lotniska do centrum miasta 350 RD$ 26zł
Mieszkanie na przedmieściach Santo Domingo (za dobę) 22 USD 80zł
Wynajem małego auta (za dobę) 22 USD 80zł
Zjazd na linie biegnącej nad rzeką Fula 200 RD$ 15zł
Opłata za stolik w strumieniu - Fula 400 RD$ 30zł
Jedzenie w chińczyku w Cabarete (na 2os.) 200-250 RD$ 15-18zł
Nocleg w 3 gwiazdkowym hotelu Cabarete (50% zniżki) 25USD 91zł
Porcja chicharones 280 RD$ 21zł
Leżak w Cabarete (za dzień) 100 RD$ 7zł
Wejście na 27 wodospadow Cennik tutaj

Mordki

Podróże to nasza pasja, którą chcemy dzielić się z innymi. Zaczynaliśmy od zwiedzania Europy, następnie odwiedziliśmy Azję, potem Australię i Nową Zelandię, a ostatnio podbijaliśmy Amerykę Środkową.

Podoba Ci się ten wpis?

Otrzymuj powiadomienia o nowych wpisach

użyj czytnika RSS!

Polub nas na Facebooku

Zostaw komentarz