Kimberley - krokodyle i Aborygeni

Jechaliśmy przez Kimberley: ziemie krokodyli i Aborygenów o powierzchni 423 tys. km2 i populacji 39 tysięcy ludzi! Czyli powierzchni większej niż Polska, a populacji zbliżonej do małego miasteczka! Nie ma tam zbyt wiele, krowy chodzące po drodze, od czasu do czasu jakieś małe miasteczko ze sklepem, kilkoma domami i stacją benzynową. Przejeżdżając przez kilka aborygeńskich osad, kierowaliśmy się w stronę Terytorium Północnego. O ile dotychczas musieliśmy uważać na kangury, to w tej części kraju nie widzieliśmy żadnego. Za to niezwykle dużo chodzących luzem krów, które zapewniały nam atrakcje na monotonnej drodze.

Kimberley na mapie

Kimberley, krowy na drodze szybkiego ruchu

Kimberley, krowy na drodze szybkiego ruchu

Kimberley, więcej krów

Czasem zdarzał się jakiś przydrożny zabytek:
Kimberley

Ziemia krokodyli

Kimberley i Terytorium Północne są zamieszkiwane przez krokodyle. Zatrzymywaliśmy się więc przy kilku rzekach w ich poszukiwaniu, oczywiście bardzo chcieliśmy je zobaczyć. W porze deszczowej, kiedy rzeki wylewają, mają one dobre warunki do migracji i znajdowania nowych siedlisk.

W Australii żyją dwa rodzaje krokodyli: słodkowodne i słonowodne. Krokodyle słodkowodne osiągają do 3 metrów długości i nie stwarzają aż tak dużego zagrożenia dla ludzi. Natomiast krokodyle słonowodne rosną nawet do 7 metrów i są bardzo agresywne. Zjadają wszystko, co się im nawinie, łącznie z ludźmi.

Krokodyl różańcowy, słonowodny, pogromca północnej Australii

Krokodyl australijski, słodkowodny, zdjęcie z internetu

Nad jedną z rzek zobaczyliśmy grupkę ludzi, myśleliśmy, że to turyści, którzy zauważyli krokodyla. Od razu się zatrzymaliśmy. Okazało się, że są to Aborygeni, którzy w tej rzece łowią krewetki;p Jednak był tam też krokodyl. Zastrzelony. Zawołali nas do siebie, więc poszliśmy z nimi porozmawiać. Zapytałam ich, czy może być w tym miejscu więcej krokodyli. Na co odpowiedzieli, że tak. Jeden z nich pokazał mi blizny po ugryzieniu przez słodkowodnego, jak i słonowodnego krokodyla. Zdziwiona, że został zaatakowany przez krokodyla różańcowego, bezwzględnego zabójcę i jest ciągle żywy, zapytałam jakim cudem. Okazało się, że jego kolega wskoczył do wody, wsadził palce w oczy krokodyla i w ten sposób go uratował.

Miejsce, w którym spotkaliśmy Aborygenów i ciało zastrzelonego krokodyla

Jedna z wielu rzek w Kimberley

Głowa zastrzelonego krokodyla i Aborygeni przy rzece łapiący krewetki:

A tutaj chcieli nam pokazać, jak jeździ się samochodem z napędem na cztery koła, wjeżdżając pod bardzo stromą skarpę:)

Przygody po drodze

W rejonie tym znajduje się również mnóstwo ogromnych baobabów. Absolutnie wielkie drzewa. Na jedno z nich Mordka nawet postanowił się wdrapać.

Mordka schowany na baobabie

Ze względu na fakt, że chcieliśmy jak najszybciej dostać się na Północ, spaliśmy głównie na parkingach przy drodze.

Jeden z poranków, kiedy to odwiedziły nas krowy

Miejscowości po drodze były dosyć specyficzne jak zapomniane miasta. Znowu podziwialiśmy aborygeński styl życia i spędzania czasu. Po co tak się spieszyć, ciągle coś robić, a gdyby tak usiąść i po prostu się zrelaksować:

Miejscowość Halls creek

Miejscowość Halls Creek

Miejscowość Halls Creek

Obok miasteczka Halls Creek znajduje się ciekawa atrakcja: Mur Chiński. Jest to naturalna 6-metrowa kwarcowa ściana, która przebiega na długości wielu kilometrów i przypomina mur w Chinach.

Australijski mur chiński

Podróżowanie w porze deszczowej ma do siebie to, że do wielu miejsc nie mogliśmy dojechać. Wiele parków jest tylko otwartych od kwietnia do października. W tych, do których mogliśmy wjechać, niektóre szlaki były zalane i zamknięte.

Przykład nieprzejezdnej drogi do parku, którą chcieliśmy jechać

Nie zasmuciło to aborygeńskich dzieci, które bardzo dobrze się bawiły w powstałym basenie:

Park Narodowy Mirima - Ukryta Dolina

Park, do którego udało nam się dostać! Znajduje się 5 km od miasta Kunururra i jest uważany za mniejszą wersję najsłynniejszego parku w Kimberley- Bungle Bungle, który oczywiście był zamknięty o tej porze roku. Park charakteryzuje się oryginalnymi formacjami skalnymi oraz bogactwem flory. Na szlakach pieszych znajdują się również tablice informacyjne z opisami drzew i ich użyciem przez Aborygenów.

Park Narodowy Mirima

Park narodowy Mirima

Jezioro Argyle

Również znajduje się w pobliżu miasta Kunurrara. Jest to jezioro zalewowe o powierzchni 1000km2. Aby je zobaczyć w całości trzeba wziąć wycieczkę samolotem albo łodzią. Krajobraz jeziora przypomniał mi Nową Zelandię, woda otoczona wzgórzami. Co ciekawe przez główną tamę The Ord można przejechać, jest na niej droga.

Rzeka po drodze do jeziora Argyle

Jezioro Argyle, tama widoczna w prawym dolnym rogu

Jezioro Argyle

Jezioro Argyle, widok z tamy. To tu widzieliśmy krokodyla słodkowodnego

Jezioro Argyl, widok z tamy

Tama The Ord

Czytając znak stojący przy brzegu jeziora, ostrzegający o krokodylach żyjących w tych wodach zobaczyliśmy coś trójkątnego w wodzie zbliżającego się w naszym kierunku. Jak małe dzieci wpadliśmy w atak paniki i zaczęliśmy uciekać na drogę. Jak się okazało, decyzja była słuszna, bo był to krokodyl słodkowodny, którego jednoznacznie zainteresowała nasza obecność!

Znak ostrzegawczy o krokodylach, którego lekturą byliśmy pochłonięci, kiedy podpływał do nas osobnik tego gatunku

Krokodyl słodkowodny, który chciał się znami zaprzyjaźnić

Zawiedziony naszą ucieczką postanowił odpłynąć:

Klatka na krokodyle - krokodyle różańcowe są usuwane z miejsc, gdzie przebywają ludzie

Po kilku przygodach udało nam się bezpiecznie dotrzeć na Terytorium Północne, gdzie mamy za cel zobaczyć krokodyla różańcowego! Oczywiście z bezpiecznej odległości!