Spragnieni kolejnych przygód kierowaliśmy się na północ w stronę Morskiego Parku Ningaloo. Po drodze zatrzymaliśmy się na wybrzeżu w miejscu zwanym Qubba Blowholes. Jest ono ciekawe ze względu na pewne zjawisko, które tam występuje. Wielkie fale uderzają z ogromną siłą w skały, przez co woda jest wyrzucana na kilka metrów w górę. Jednak, kiedy tam dotarliśmy, był odpływ i zbyt niski poziom wody, przez co Blowholes nie działały. Pomimo braku pokazu siły żywej natury, miejsce to i tak wyglądało spektakularnie.
Tuż obok tego niebezpiecznego miejsca znajdowała się spokojna zatoczka, w której mieliśmy świetny snorkeling. Tam też zorientowaliśmy się, że połamał nam się wodoodporny pokrowiec do kamerki, co bardzo nas zasmuciło. Chcieliśmy jej użyć do filmów i zdjęć pod wodą i niestety plan zawiódł. Będąc już na kolejnych plażach wpadliśmy na pomysł, że mamy wodoodporny pokrowiec na telefon, w który możemy wsadzić kamerkę. Działał przez pewien czas, ale zaczął przeciekać.
W końcu dojechaliśmy do jednego z najpiękniejszych miejsc w Australii, miejsca, na które bardzo czekałam.
Morski Park Ningaloo jest to rafa koralowa wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Biegnie wzdłuż zachodniego wybrzeża Australii na długości 260 kilometrów.
Park słynie z regularnych odwiedzin rekina wielorybiego - najwiekszej ryby świata, w okresie pomiędzy marcem a lipcem. Największy osobnik tego gatunku mierzył prawie 19 metrów długość, mogą one żyć nawet 70 lat! Są całkowicie nieszkodliwe dla ludzi, ponieważ żywią się planktonem.
O ile nie walną nas płetwą pływanie z nimi jest bardzo bezpieczne;) Wielu operatorów wycieczek oferuje snorkeling czy nurkowanie z tymi gigantami, kosztuje to ok. $400 (1200zł od osoby). Na naszą kieszeń trochę drogo. Z tej przyczyny musieliśmy sobie odpuścić te magiczne doświadczenie. Może kiedyś to zrobimy, gdy będzie nas na to stać:)
Nurkowanie w Coral Bay
Jednym z miejsc, gdzie można nabyć wyżej opisaną wycieczkę, jest miasto Koralowa Zatoka (Coral Bay). Z niej też odbywają się wycieczki łodziami na snorkeling w celu zobaczenia mant, które zamieszkują te wody (koszt ok. $150 - 450zł od osoby). Jest to kolejna słynna atrakcja parku, którą też postanowiliśmy odłożyć na bardziej majętne czasy. Nasi znajomi z niej skorzystali i podobno jest warta swojej ceny, w jej ramach pływali nawet z rekinami tygrysimi.
Manta to płaszczka, która osiąga 3-5 metrów długości, 7 metrów szerokości i 2 tony wagi. Może żyć nawet 50 lat. Podobnie jak rekin wielorybi, również żywi się zooplanktonem. Nie posiada natomiast na ogonie trującego kolca, który ma większość płaszczek .
Naszą rządzę podwodnych przygód musieliśmy zaspokoić snorkelingiem na plaży. Pływaliśmy z ogromną różnorodnością ryb, malutkich, ale też takich do prawie metra długości. Sprawiło nam to sporo przyjemności i dostarczyło emocji.
Widzieliśmy tam również kilka płaszczek- patelnic niebieskoplamych (nie wiem kto wymyśla te nazwy ;p). Posiadają one na ogonie kolec z trucizną, ich ukłucie nie jest śmiertelne dla ludzi, ale powoduje silny ból. Zamiast konfrontacji, wolą ucieczkę. Jedynym zagrożeniem jest sytuacja, w której przez przypadek na nią nadepniemy.
Co wcale nie jest takie trudne do wyobrażenia, biorąc pod uwagę fakt, że kilka z nich widzieliśmy tuż przy samym brzegu, schowanych w piasku. Pomimo że byliśmy blisko nie robiło to na jednej z nich wrażenia i nie zamierzała się nigdzie ruszać. Kolejna natomiast, która była dosyć daleko od nas, kiedy chciałam ją pokazać mordce, uciekła w popchłochu przepływając pod nami, wprowadzając i nas w panikę.
Po wyjściu z wody zauważyliśmy rybaków, którzy wrócili z połowu i czyścili ryby. Podeszliśmy je zobaczyć i dostaliśmy jedną z nich - pink snapper (lucjan różowy) na kolację gratis:) Była bardzo dobra, nawet mi smakowała, pomimo że nie lubię jeść ryb.
Następnie przejeżdżając przez Exmouth dojechaliśmy do Parku Narodowego Cape Range, który przylega do wód Ningaloo. Znajduje się tam kilka pięknych plaż. Dwie najlepsze do snorkelingu to Oyster Stack i Turquoise Bay.
Tysiące meduz w Oyster Stack
Na plaży Oyster Stack mieliśmy najgorszy snorkeling do tej pory. Idąc na plażę, zagadaliśmy do ludzi z niej wracających. Zapytaliśmy, jak wyglądają dzisiaj warunki w wodzie. Odpowiedzieli, że jest pełno meduz, które powodują poparzenia. Dodali, że da się pływać pomiędzy nimi. Nieustraszeni, założyliśmy nasze pianki (ja mam długą, Mordka ma taką do łokcia i do kolan) i weszliśmy do wody. Szybko okazało się, że meduzy są wszędzie! Gdzie nie odwróciliśmy głowy meduza, mała albo większa. Stwierdziliśmy, że odpłyniemy dalej od brzegu, że może będzie ich mniej. W jednym momencie nawet zaczęłam podziwiać niezwykłe ryby pode mną, po czym podniosłam wzrok, a tam płynące na mnie kilka meduz. Koszmar. Pomimo że miejsce jest świetne do zobaczenia przeróżnych ryb, szybko opuściliśmy wodę w pośpiechu. Stanowczo nie było to miłe przeżycie. Na szczęście nie zostaliśmy poparzeni.
Meduza ta nazywana jest morskim pomidorem lub czerwoną meduzą. Powoduje łagodne poparzenie. Meduzy odżywiają się zooplanktonem lub mniejszymi meduzami. Są jedzone głównie przez większe osobniki tego samego gatunku, ale też rekiny, czy żółwie morskie. Dlatego torebki foliowe są tak niebezpieczne dla żółwi, bo przypominają unosząca się w wodzie meduzę.
Kilka zdjęć ze snorkelingu w Oyster Stack:
Drifting w Turquoise Bay
Dużo bezpieczniejszy snorkeling mieliśmy na pięknej plaży Turquoise Bay. Gdzie z jednej strony była zatoka ze stojącą spokojna wodą. Natomiast z drugiej strony plaży był lekki prąd, można było położyć się po lewej stronie i z prądem spłynąć na prawo, nazwane to było driftem.
Windsurfing na Sandy Beach
Kolejna piękną plażą, była Sandy Beach, na której oczywiście przyszedł czas na windsurfing. można tam również snorkelować, ale niestety woda była ponownie pełna pomidorów.
Spacer wzdłuż strumienia Yardie
W parku można wybrać się również na godzinny spacer wzdłuż strumienia Yardie, który wydrążył ciekawe korytarze skalne, przez które łączy się on z morzem.
Park Ningaloo to o miejsce, które jak do tej pory podobało nam się najbardziej. Ciepła woda, piękne podwodne krajobrazy, piękna pogoda, dodatkowo byliśmy tam poza sezonem, więc nie było tam prawie nikogo oprócz nas. Niestety przyszła pora, żeby je opuścić. Musimy tam kiedyś wrócić, popływać z rekinami wielorybimi i mantami!