Outback cz. 2 - Alice Springs, Urulu i Great Central Road

Pierwszą rzeczą, która uderzyła nas w Alice Springs, 30-tysięcznym, największym mieście centralnej Australii, byli siedzący na chodnikach i w parkach aborygeni.

Znak na wjeździe do miasteczka+ spotkany tam, pozujący kowboj;p

Bezczynnie siedzący w różnych miejscach lokalni mieszkańcy

Aborygeni są rdzenną ludnością Australii, dzisiaj stanowią oni 3% populacji, ok. 600 tysięcy. Po podbiciu kontynentu przez europejczyków ich populacja diametralnie zmalała. Byli oni zabijani przez najeźdźców, tudzież umierali z powodu przywiezionych przez nich chorób, na które nie mieli wykształconej odporności. Kolejną przyczyną był głód, ponieważ byli usuwani z ziem, które do tej pory zamieszkiwali, w ten sposób zasoby ich żywności zmalały. Niewyobrażalny jest fakt, że do lat 60. XX wieku byli oni wpisani w Księgę Fauny i Flory Australijskiej, więc nie byli uznawani za ludzi! Prawa wyborcze otrzymali dopiero w latach 80. Jak to ujęła nasza znajoma Australijka, europejczycy wyrządzili rdzennej ludności ogromną krzywdę.

Znak stojący na wjeździe na Terytorium Północne

Wielu z nich dzisiaj ma problemy z przystosowaniem się do zasad, jakie narzuca biały człowiek. To on przywiózł na kontynent alkohol, do którego organizm rdzennego mieszkańca nie był przyzwyczajony. Alkoholizm i przemoc są teraz dużymi problemami. Na pewnych obszarach Terytorium Północnego alkohol jest całkowicie zakazany. Nie można go nawet tam wwieźć. Wiele osób korzysta z zasiłków. Rząd organizuje różne programy pomocy i mobilizacji do pracy.

Alice Springs- widok z Anzac Hill. Podobno od 36 lat nie było tak zielone, w końcu jest to miasto pośrodku pustyni, w tzw. czerwonym centrum kontynentu

Ściana supermarketu

Miasto samo w sobie bardzo klimatyczne, jednak mamy dziwne, mieszane uczucia po tej wizycie. Z jednej strony wszędzie płynące informacje o bogatej kulturze aborygenów, o ich dziełach, malunkach itd. Z drugiej widok rdzennych mieszkańców na każdym kroku siedzących na ulicach, pachnących delikatnie mówiąc bardzo nieprzyjemnie. I pomimo całej nowoczesności dostarczonej przez białego człowieka, wydają się oni być bardzo prymitywni, niechcący, bądź nieumiejący z niej korzystać.

I TUTAJ PODKREŚLĘ, ŻE JEST TO BARDZO JEDNOSTRONNA OPINIA, NA PODSTAWIE BARDZO SUBIEKTYWNYCH ODCZUĆ.

Trasa z Coober Pedy przez Alice Springs, Urulu do wybrzeża

Po krótkim pobycie w Alice Springs wybraliśmy się w stronę Urulu. Jest to symbol Australii. Dokładnie rzecz biorąc, jest to skała, która jest bardzo ważna w kulturze aborygenów. W ich tradycji było to miejsce, gdzie odbywały się najważniejsze ceremonie. Jako lud koczowniczy są oni bardzo przywiązani do ziemi, wierzą w matkę ziemię i jej dary. Dlatego też część ziem w centralnej części kontynentu została przekazana społeczności aborygeńskiej. Przejeżdżając z Alice Springs, przez Kings Canyon i Urulu-Kata Tjuta National Park do zachodniej Australii musieliśmy ubiegać się o trzy pozwolenia z biura zarządzającego tymi ziemiami. Dostaliśmy pozwolenia na transfer, które dostaje się bez problemu, wystarczy podać tylko swoje dane. Proces podobno jest bardziej skomplikowany, gdy ubiega się o pozwolenie na wjazd na te ziemie. My mogliśmy poruszać się po drodze, ale nie mogliśmy z niej zjeżdżać, czy wybrać się do pobliskiej wioski aborygenów.

Pomarańczowym kolorem oznaczone są ziemie, które należą do aborygenów, aby na nie wjechać, trzeba dostać pozwolenie, źródło National Geographic

Jadąc do Urulu droga zwaną Red Centre Way zatrzymaliśmy się w kilku ciekawych miejscach:

Ellery Creek Big Hole, jeziorko, w którym woda była bardzo przyjemna:)

Ochra, rodzaj skały bogatej w żelazo, która przyjmuje kolor od żółtego po brązowy, używana przez ludność aborygeńską jako pigment np. przy malowaniu ciała

Tnorala- miejsce, w które 140 mln lat temu uderzył meteoryt. Okrąg ma średnice 5 km i otacza je pas skał o wysokości 250 metrów. Według wierzeń aborygenów pierścień powstał, kiedy grupa kobiet tańczyła na niebie i jedna z nich upuściła drewnianą kołyskę z niemowlęciem, która spadła na ziemię.

Tnorala panorama:

W drodze z Gór Macdonella do Kings Canyon widzieliśmy kilka stad dzikich koni.

Ten ogier był nieustraszony. Wyszłam z auta, aby zrobić eksperyment jak blisko uda mi się do niego podejść. Ku mojemu zdziwieniu on zaczął podchodzić w moją stronę, parskając i nie miał zamiaru uciekać. Dopiero jadący mi na ratunek mordka naszym subaru go odstraszył.

Filmik ze stadem dzikich koni na drodze:

Zatrzymaliśmy się na kilka godzin w Kings Canyon. Ma on ściany o wysokości 100 metrów, udaliśmy się ich brzegiem na spacer wokół wąwozu. W pierwszym odcinku trasy szlak nie należy do najłatwiejszych , gdyż jest to wspinaczka na szczyt skał. Na końcu tego odcinka stoi defibrylator, dodatkowo trasa jest zamykana od godziny 9 rano, ponieważ temperatury bardzo rosną i zdarzały się różne wypadki.

Defibrylator i radiostacja, na trasie były ich cztery sztuki w różnych miejscach.

Filmik z Kings Canyon:

Miliony lat temu, część kontynentu znajdowała się pod wodami-kolor brązowy, dlatego występują tu kaniony, doliny i różne spektakularne krajobrazy.

Odludnymi drogami kierowaliśmy się dalej w stronę Urulu-Kata Tjuta National Park. Słynie on z dwóch niezwykłych skał, które się tam znajdują. Obie mają głębokie znaczenie religijne dla lokalnej ludności aborygeńskiej. Urulu jest ikoną kraju, w skład skały wchodzi wiele minerałów, dzięki czemu zmienia ona kolor w zależności od padającego na nią światła, odpowiadają za to głównie tlenki żelaza.

Urulu

Zbliżenie na Urulu, cała skała ma fikuśną powierzchnię, jest bardzo ciekawa.

Od lat modne jest wspinanie się na skałę, bardzo stromą ścieżką. Podobno co roku kilka osób ginie w wyniku poślizgnięcia się albo ataku serca. Latem szlak jest otwarty do godziny 8 rano, później temperatury są nieznośne. Dla aborygenów wejście na skałę ma bardzo głębokie znaczenie, mężczyźni odbywali tę drogę w trakcie ceremonii inicjacji. Od lat proszą oni, aby turyści nie wchodzili na jej szczyt. Rekomendują spacer dookoła, gdzie można zobaczyć jaskinie, w których żyli ich przodkowie i dowiedzieć się czegoś o ich kulturze i tradycjach. Dlaczego zatem szlak jest ciągle otwarty? Ponieważ przyciąga turystów, turyści przywożą pieniążki. Jednak staje się to coraz bardziej ograniczane i władze parku dążą do jego zamknięcia w ciągu kilku najbliższych lat. My na szczyt nie wchodziliśmy z tych wszystkich wymienionych powodów:)

Wejście na szlak prowadzący na szczyt Urulu (około 350 metrów w górę)

Stacja benzynowa w drodze do parku

Wzmacniacz sygnału - nigdzie nie było zasięgu, po drodze znajdował się taki talerz. Na szczycie czerwonego stojaka jest trzymadełko na telefon, który należy tam umieścić, i dzięki temu białemu talerzowi jest zasięg:)

Miejsce, w którym spędziliśmy noc, przy parku, w tle skała  Kata Tjuta

Filmik- w oddali Urulu i Kata Tjuta:

Idąc szlakiem przy skałach Kata Tjuta musieliśmy założyć moskitiery na głowy, czyli w naszym wykonaniu kawałek firanki, którą mieliśmy w aucie, bo muchy były nieznośne!

Kata Tjuta

Kata Tjuta filmik:

Z parku udaliśmy się na zachód, aby drogą zwaną The Great Cental Road pojechać do Esperance. Biegnie ona z zachodu na wschód w centralnej części kontynentu i większości wygląda tak jak na poniższym zdjęciu;p Przejechaliśmy nią ok. 1500 km:) Co ciekawe nasz znajomy Australijczyk nawet nie wiedział o jej istnieniu. Wiele osób zna tylko drogę do Alice Springs biegnącą z północy i z południa.

Po lewej stronie zdjęcia znak informujący o wielbłądach, które mogą chodzić po drodze. Niestety nie widzieliśmy ani jednego dzikiego wielbłąda

The Great Central Road biegnie od Winton do Laverton, jechaliśmy nią odcinek od Alice Springs do Laverton. Ma ona nawierzchnię żużlowo - piaskową:)

Decydując się jechać tą trasą, trafiliśmy na bardzo ciekawe miejsca, nawet tego nie planując:) Jakie? To już w kolejnym poście:D

Mordki

Podróże to nasza pasja, którą chcemy dzielić się z innymi. Zaczynaliśmy od zwiedzania Europy, następnie odwiedziliśmy Azję, potem Australię i Nową Zelandię, a ostatnio podbijaliśmy Amerykę Środkową.

Podoba Ci się ten wpis?

Otrzymuj powiadomienia o nowych wpisach

użyj czytnika RSS!

Polub nas na Facebooku

Zostaw komentarz