Życie w Coronet Bay 29.10-15.11.2016

Pierwszego dnia Wendy zabrała nas na przejażdżkę po okolicy oraz na obiad do Wonthaggi. Drugiego dnia ugotowaliśmy dla Wendy polski obiad-schabowe z ziemniakami i z mizerą, bardzo jej posmakowało. Następnego dnia Wendy wyjechała na dwutygodniowy rejs do Nowej Gwinei, a my pozostaliśmy w naszej aktualnej rezydencji:)
Do naszych obowiązków należało nakarmienie zwierzaków rano i wieczorem, a także dosypanie ziaren na balkonie dla dzikich ptaków, dzięki czemu codziennie rano odwiedzały nas piękne papugi-gallah.

Papugi gallah

Papugi, których nazwy nie znamy;p ale też nas odwiedzały:)

Najbliższy supermarket znajdował się w Wonthaggi, 35km oddalonym od nas.

Niestety pogoda nie była taka jak byśmy sobie marzyli, listopad to początek wiosny i pogoda bywa tutaj bardzo zmienna. Jednego dnia było 18 stopni, wiatr 50km/h i deszcz, następnego piękne słońce i 30 stopni. Bardzo dużo zależało od słońca, które grzeje bardzo mocno i od razu podnosi odczuwalną temperaturę, oraz od wiatru, który potrafi być bardzo zimny, kiedy wieje z Antarktydy.
W brzydką pogodę zostawaliśmy w domu, Mordka robił projekty, a ja robiłam kurs, albo czytałam książkę, ciesząc oko pięknym widokiem na zatokę. Wieczorami kiedy pogoda się polepszała zabierałam Jimmiego i Marlo na spacery na plażę, a Mordka chodził biegać. Wybieraliśmy się też na krótkie przejażdżki po okolicy.
Gdy pogoda była lepsza wybieraliśmy się na jednodniowe wycieczki. W sumie udało nam się sporo zobaczyć, a także poczuć jak żyją tutaj lokalesi:) Najbardziej znane/charakterystyczne/piękne miejsca w okolicy, które odwiedziliśmy:

  • Mornington peninsula
  • Philip island-dwa razy,
  • Moonlit Sanctuary
  • Wilsons Promontory National Park

Jack, który jest samicą;p

Molly, szefuncio

Moo, który przychodził w środku nocy i chciał nam patrzeć w oczy;p

Wielka trójca, mieszkająca na parterze

Jimmy, spragniony miłości

Marlo, niezależna;p

Rybki

Riley, który jest częścią ferajny, jednak z nami nie został ze względu na częste problemy behawioralne, pojechał do Melbourne

śniadanko

Coronet Bay- plaża

pchli market, na który zabrała nas Wendy

poranek:)

Napis na ścianie w naszej sypialni, który sens ma tylko w języku angielskim, więc nie będę tłumaczyć, ale przesłanie jest takie, że wszystko jest możliwe. W całym domu było mnóstwo pozytywnie nastawiających cytatów.

Mordki

Podróże to nasza pasja, którą chcemy dzielić się z innymi. Zaczynaliśmy od zwiedzania Europy, następnie odwiedziliśmy Azję, potem Australię i Nową Zelandię, a ostatnio podbijaliśmy Amerykę Środkową.

Podoba Ci się ten wpis?

Otrzymuj powiadomienia o nowych wpisach

użyj czytnika RSS!

Polub nas na Facebooku

Zostaw komentarz