Zwiedzanie Centrum Sydney

W końcu udało nam się wybrać na zwiedzanie centrum Sydney! W centrum byliśmy kilka razy w różnych miejscach, ale ani razu nie podjęliśmy wyzwania, aby porządnie zwiedzić centrum. Aż do ostatniej soboty:)

Trasa naszej pieszej wycieczki

Spacer rozpoczęliśmy od okolicy słynnej Opery. [Drobna dygresja: Zwiedzać Operę można podczas wycieczek z przewodnikiem. Wraz z Anią wzięłam udział w takiej wycieczce dwa tygodnie temu. Tego dnia trafiłyśmy akurat na próbę występu baletowego podczas zwiedzania jednej z sal. Dowiedziałyśmy się również dużo interesujących faktów o budynku i jego budowie.]

Budowa miała kosztować 7 mln dolarów , kosztowała 107! Miała trwać 3 lata, trwała 16 lat

Główna sala, w tle ogromne organy, nad sceną znajdują się 'spodki/talerze', które są opuszczane podczas koncertów, aby muzycy mogli lepiej słyszeć dźwięk. Sala jest bardzo wysoka i odbicie fali dźwiękowej zajmuje bez nich za długo

Podobno szkło do tych okien zostało sprowadzone z Francji, a kąt nachylenia jest tak dobrany, aby móc oglądać zatokę w nocy nie widząc swojego odbicia

Kontynuując naszą wycieczkę z Mordkusiem, przemierzaliśmy Królewskie Ogrody Botaniczne podziwiając australijską florę. Jest to miejsce wytchnienia w centrum, ludzie przychodzą tutaj grillować, czytać książki itd.

Figowiec wielkolistny

Dracena smocza pochodząca z Wysp Kanaryjskich

Widok z ogrodów botanicznych na centrum biznesowe

Okręt australijskiej marynarki wojennej, dla porównania wielkości na pierwszym planie żółta łódka

Luksusowy apartamentowiec w historycznym budynku przy Finger Wharf

Następnie doszliśmy do Galerii Sztuki Nowej Południowej Walii, do której okazało się, że można wejść za darmo, więc skorzystaliśmy z tej okazji. Co prawda oboje nie jesteśmy zbytnimi fanami sztuki, więc była to krótka wizyta, aczkolwiek interesująca.

Posąg konia przed galerią

Poniżej zamieszczam krótki filmik z dwóch wystaw w galerii:

Kolejnym punktem wycieczki była słynna Katedra Św. Marii. Budowa tej Katedry rozpoczęła się w XIX wieku, a zakończyła w latach dwudziestych XX wieku, wieże dobudowano w 2000 roku. Zaszliśmy tam tylko na chwilę, jest to piękny bydynek, piękne dziedzictwo kulturowe.

Zdjęcie Katedry z zewnątrz

Wnętrze Katedry

Szopka Bożonarodzeniowa i palmy;p

Zdjęcie z choineczką:)

Następnie przez Hyde Park doszliśmy do pomnika ANZAC, który został wybudowany w 1934 roku, ku pamięci żołnierzy australijskich jak i nowozelandzkich, którzy zginęli podczas I Wojny Światowej. Przed wejściem znajduje się napis "Let silent contemplation be your offering" - "Niech chwila kontemplacji w ciszy będzie twoim darem", który powoduje, że rzeczywiście miejsce nabiera sensu i ma cel oddania czci dla żołnierzy. W środku znajduję się posąg o nazwie "Sacrifice" - Poświęcenie.

Zdjęcie fontanny z Hyde Parku

ANZAC monument wojenny, na pierwszym tle Reflection Pond - Staw Przemyśleń

Reflection Pond - Staw Przemyśleń

Sufit w środku pomnika, pokryty 120 tysiącami złotych gwiazd, każda upamiętniająca wolontariusza z Nowej Południowej Walii biorącego udział w Wojnie - robi ogromne wrażenie

Złote gwiazdy

Pomnik w środku o nazwie 'Sacrifice' -Poświęcenie

W pobliżu natknęliśmy się na kolejny interesujący pomnik.

Pomnik postawiony na pamiątkę aborygenom, którzy walczyli w wojnach kolonialnych Australii, pomimo tego, że niestety kraj ten po podbiciu przez europejczyków nie był dla nich zbyt przychylny. Mordkuś jako skala:)

Po obiedzie w dzielnicy chińskiej wybraliśmy się do Darling Harbour, jest to port, który tętni życiem. Jest to miejsce/centrum specjalnie wybudowane w celach turystycznych, otworzone w 1988 roku. Znajduje się tam wiele znanych atrakcji, takich jak: oceanarium, diabelski młyn, restauracje itd.

Darling Harbour

Darling Harbour

Poniżej filmik z Darling Harbour:

Z Darling Harbour chcieliśmy dojść na skróty do Queen's Victoria Building (Budynku Królowej Wiktorii), w którym znajduję się burżujskie centrum handlowe. Zobaczyliśmy fajną kładkę nad sześciopasmową drogą, więc postanowiliśmy jej użyć. Od naszej strony wejście znajdowało się w jakiejś kilkupiętrowej restauracji. Jednak po drugiej stronie kładki wyszliśmy w jakimś opustoszałym, wydającym się 6-gwiazdkowym hotelem budynku. I tu zonk! Brak żywej duszy i żadne ze szklanych drzwi, oddzielających nas od zewnętrznego świata nie chciały się otworzyć!
Czy włamaliśmy się do jakiegoś biurowca?
Okazało się, że rzeczywiście jest to recepcja biurowca z kawiarnią. Po chwili pojawili się jacyś ludzie, którzy oświecili nas, że w weekendy należy przycisnąć przycisk obok drzwi, aby je otworzyć! Proste;p

[W międzyczasie, podczas szukania wyjścia prawie weszłam do biurowca znanej firmy PwC (firma konsultingowa), ponieważ zauważyłam jakieś otwarte szklane drzwi z zielonym światełkiem nad wejściem. W momencie kiedy chciałam przez nie przejść, włączył się jakiś alarm, zapaliło się czerwone światełko i drzwi się zamknęły ;p Najwyraźniej jakaś cyfrowa kontrola bezpieczeństwa zadziałała, rozpoznając mnie jako intruza :) ]

Świąteczne drzewko w biurowcu w którym przeżyliśmy chwile grozy:D:D

Po krótkich komplikacjach w podróży dotarliśmy do Budynku Królowej Wiktorii. Budynek ten został wybudowany w XIX wieku i wielokrotnie był wyznaczany jako budynek do rozbiórki, aż do lat osiemdziesiątych XX wieku, kiedy to został odremontowany. Dlaczego tam szliśmy? Celem było zobaczenie ogromnej świątecznej choinki, która zaczyna się na pierwszym piętrze budynku , a kończy na ostatnim, czwartym!

Po lewej Budynek Królowej Wiktorii w sąsiedztwie nowoczesnych biurowców.

A o tej godzinie tam dotarliśmy. Oczywiście godzina nie ma zbyt dużego znaczenia, ale podobał mi się ten zegar:)

Szczyt słynnej choinki

Wnętrze, na korytarzach znajdują się dywany. Jakoś nie wyobrażam sobie dywanów w naszych galeriach;p

Zmęczeni chodzeniem, postanowiliśmy podjechać autobusem do dzielnicy The Rocks, skąd chcieliśmy wejść na słynny most - Harbour Bridge. Jednak po wejściu do autobusu nie chciało nam się wysiadać na przystanku wskazanym przez aplikację w telefonie. Byliśmy zmęczeni i stwierdziliśmy, że pojeździmy po centrum (i tak już za to nie płaciliśmy, bo od pewnej kwoty włącza się dzienny limit). W efekcie utknęliśmy w autobusie na 40 minut i straciliśmy kolejne tyle na powrót, ponieważ okazał on się autobusem ekspresowym, który wjechał na autostradę i bardzo długo się nie zatrzymywał, kolejny przystanek był gdzieś na obrzeżach. Bez sensu wyjechaliśmy więc na jakieś obrzeża Sydney, aby za chwilę tą samą linią stamtąd wrócić. Taka podróżnicza wpadka:)

Mikołaj ułożony z 'krat' po butelkach;p

Muzeum klasy robotniczej w dzielnicy The Rocks

Widok z mostu na zatokę, z której akurat wypływał wielki statek!

Poniżej filmik ogromnego statku, na samej górze są baseny i zjeżdżalnie. Wygląda on jak wielki pływający hotel, czym w sumie jest;p

Most na który pierwotnie chcieliśmy się wspiąć, można wejść po tych rusztowaniach na sam szczyt, ale kosztuje to aż 200$! Stwierdziliśmy, że jest to dla nas za drogo i musieliśmy zaspokoić się zwykłym spacerem po moście

Punktem kulminacyjnym wieczoru, był koncert kolęd pod Katedrą Świętej Marii wraz z pokazem świateł. Coś pięknego:)

Koncert Świąteczny pod katedrą

Pokaz świateł na katedrze

I obrazek bardziej religjiny:)

Filmik z konertu:

Filmiki z pokazu świateł:

I tym optymistycznym akcentem zakończyliśmy naszą wycieczkę po centrum, miasto jest ogromne i mamy jeszcze sporo do zobaczenia :D

Mordki

Podróże to nasza pasja, którą chcemy dzielić się z innymi. Zaczynaliśmy od zwiedzania Europy, następnie odwiedziliśmy Azję, potem Australię i Nową Zelandię, a ostatnio podbijaliśmy Amerykę Środkową.

Podoba Ci się ten wpis?

Otrzymuj powiadomienia o nowych wpisach

użyj czytnika RSS!

Polub nas na Facebooku

Zostaw komentarz