Odebraliśmy nasz samochód z wypożyczalni i wybraliśmy się do miejscowości Valladolid, która jest dobrym punktem wypadowym do odkrywania śladów cywilizacji Majów na półwyspie Yucatan. W okolicy znajdują się ruiny Ek Balam, Coba i Chichen Itza. Te ostatnie są największe, najpopularniejsze i wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Ze względu na fakt, że za wejście do każdego z kompleksu ruin trzeba zapłacić, postanowiliśmy odwiedzić tylko Chichen Itza.
Valladolid
Jest trzecim co do wielkości miasteczkiem w stanie Yucatan. W jego centrum znajduje się park i postkolonialny kościół San Bernardino. Warte odwiedzenia jest muzeum z ciekawymi obrazami prezentującymi historie półwyspu i miasta. Codziennie o godzinie 20 spod muzeum rusza darmowa piesza wycieczka, na którą przez przypadek się załapaliśmy, jednak okazała się być w języku hiszpańskim, więc niewiele z niej się dowiedzieliśmy.
Cenotes
W okolicy Valladolid występuje też wiele Cenotes (ponad 6000 na całym półwyspie Yucatan), czyli charakterystycznych dla tego regionu naturalnych studni wydrążonych w skałach wapiennych. Niektóre z nich były używane przez Majów do składania sakralnych darów. Zdecydowaliśmy się odwiedzić poleconą nam Cenote Ik Kil do której wstęp kosztował 80 peso od osoby. Jest ona jedną z większych i ładniejszych w okolicy, jednak z powodu niedalekiej odległości od kompleksu Chichen Itza jest ona również bardzo popularna i zatłoczona. Ma 60 metrów średnicy i 40 metrów głębokości. Na jej dnie zostały znalezione kości, jak i biżuteria, dary, które Majowie składali dla boga deszczu Chaac'a.
Chichen Itza
Podróż samochodem z Valladolid do piramidy zajmuje ok. 50 minut. Warto dotrzeć tam na godzinę 8 rano, czyli na samo otwarcie, gdyż wtedy tłumy są najmniejsze. Ruiny mają ponad 10 tysięcy odwiedzających dziennie, a w szczycie sezonu nawet 20 tysięcy. Wejście na teren ruin kosztuje 242 peso (około 50 złotych) do tego przewodnik 900 peso za grupę do 6-8 osób. Zdecydowaliśmy się na zwiedzanie z przewodnikiem i była to najlepsza decyzja, jaką mogliśmy podjąć. Dowiedzieliśmy się mnóstwo o historii Majów, poza tym nasz przewodnik sam był majem.
Kompleks ruin składa się z głównej piramidy oraz kilku budynków wokoło. Kiedy konkwistadorzy go odkryli, był on już opuszczony, dlatego nazwy poszczególnych jego części są nazwami hiszpańskimi nadanymi przez europejczyków. Główna piramida El Castillo (zamek) jest swoistym kalendarzem słonecznym. Ma ona ponad 25 metrów wysokości i składa się z 9 poziomów pośrodku przedzielonych schodami. W efekcie jest ich 18 i odzwierciedlają liczbę 18 miesięcy w kalendarzu Majów. Cztery korytarze schodów mają każdy po 91 stopni, co w sumie daje liczbę 364, a ta z ostatnią platformą na szczycie daje 365, czyli liczbę dni w roku. Miasto to było używane od 600 do 1200 roku. Piramida ta jest wyjątkowa w stosunku do innych struktur wzniesionych przez Majów w Mezoameryce, ze względu właśnie na fakt, że miała cechy kalendarza.
Majowie wierzyli w boga Kukulkan, który przejawiał im się jako włochaty wąż (grzechotnik). Uważali oni, że przynosi on szczęście, plony i urodzaj. Piramida jest zbudowana pod takim kątem i w ten sposób, że w porze równonocy na wiosnę i jesień słońce padając podczas wschodu słońca, tworzy na niej wzór węża. Dla konkwistadorów, czyli chrześcijan wąż symbolizował zło, dlatego też wzmagało to ich negatywne nastawienie do kultury Majów. Burzyli oni świątynie i w ich miejsce budowali kościoły.
Główna piramida została wybudowana nad cenote i na terenie kompleksu znajdują się dodatkowe dwa cenote. W ten sposób słońce wschodziło nad jednym a zachodziło nad drugim. To prawdopodobnie było przyczyną wybrania tej lokalizacji na budowę kompleksu przez Majów, gdyż wierzyli, że te naturalne studnie z wodą są bramą do drugiego świata.
W środku piramidy znajduje się tron z jaguarem, a wejście do tunelu tam prowadzącego znajduje się na północnej stronie piramidy. Ze względów bezpieczeństwa na piramidę nie można wchodzić, w 2006 roku pewna turystka z niej spadła ze skutkiem śmiertelnym.
Majowie byli ludem, w którym panowały kasty. Byli tam niewolnicy, rolnicy, astronomowie, kapłani itd. Przynależność do danej kasty otrzymywało się poprzez pochodzenie. Niestety, jeżeli człowiek urodził się rolnikiem, to nie miał szans na awans. Co ciekawe jedynie kasta rolników przeżyła do dzisiejszych czasów. Pozostałe kasty padły ofiarą podbojów Hiszpan.
Drugim ocalałym budynkiem w kompleksie jest Gran Juego de Pelota, czyli boisko do gry w piłkę. Jest ono największym boiskiem z odkrytych ruin Majów w całym Meksyku. Zbudowane zostało w ten sposób, że występuje tam echo. Majowie odprawiali rodzaj rytuału, wierzy się, że używali podobnej do gumowej kuli, której nie mogli dotykać. Przy pomocy bioder, łokci i kolan musieli ją wrzucić do jednego z kamienistych kół po dwóch stronach boiska. Rytuał składał się z dwóch zespołów, każdy miał 7 graczy. Wg naszego przewodnika kapitan zwycięskiej drużyny w nagrodę jako zaszczyt miał odcinaną głowę. Majowie bowiem wierzyli w reinkarnację. Natomiast wg informacji z przewodnika Lonely Planet odcinano głowę kapitanowi przegranego zespołu. Na ścianach boiska są wyrzeźbione w kamieniu obrazy prezentujące drużyny.
W kompleksie Chichen Itza znajduje się jeszcze kilka budowli:
Kapłani, czyli uprzywilejowana kasta społeczna miała dużo czasu na studiowanie nauki czyli inżynierii budownictwa, matematyki i astronomii. Dzięki wynalazkowi kalendarza potrafili określić nadejście pory deszczowej która była okresem najlepszych plonów. Kasta rolników płaciła podatek ze swoich plonów za otrzymywane wskazówki. Co ciekawe, po sojuszu Majów z żądnymi krwi Toltekami, podatki drastycznie zwiększono (do nawet 80% według informacji naszego przewodnika). Skutkiem czego ludziom brakowało jedzenia, a ziemia nie dawała już tylu plonów.
Miasto zostało opuszczone około 1200 roku. Majowie mieli duży problem z brakiem wody pitnej w tym rejonie. Przypuszcza się, że jałowa ziemia wraz z nadejściem suszy zmusiła ich do przemieszczenia się w inne rejony.
Las Coloradas
Jest to nazwa małej rybackiej miejscowości na północy Meksyku w okolicy której znajdują się charakterystyczne różowe jeziora. Rejon ten należy do rezerwatu biosfery Ria Lagartos.
Dlaczego jeziora są różowe?
Słona woda z morza zalewa lagunę, pod wpływem słońca paruje, pozostawiając sól. Różowy kolor wody powstaje z powodu żyjących w tych specyficznych warunkach czerwonych alg, planktonu i krewetek.
Firma używająca tych lagun do produkcji soli, produkuje jej 500 tys. ton rocznie. Dodatkową atrakcją są występujące w rezerwacie flamingi.
W celu zobaczenia tych jezior musieliśmy jechać z Valladolid 2 godziny w jedną stronę, kiedy tam dojechaliśmy, było pochmurnie i wiało, wiec zdecydowanie jeziora nie robiły takiego efektu jak na zdjęciach z lotu ptaka w internecie. Rzeczywiście są różowe, można też zobaczyć tam kilkunastometrowe góry soli, jednak czy warto było jechać tyle drogi, aby spędzić tam 30 minut i porobić zdjęcia i wrócić? Chyba nie.