Przylecieliśmy do Anglii 30 maja, tydzień po ataku w Manchesterze. W Anglii lądowaliśmy już wiele razy, w końcu mieszkaliśmy tu dwa lata, ale ani razu nie przywitał nas widok, jaki ujrzeliśmy tego wieczoru. Na małym lotnisku w Leeds, gdzie nasz samolot wylądował jako ostatni, więc poza pasażerami z naszego lotu nie było prawie nikogo, zobaczyliśmy ok. 10 uzbrojonych w karabiny żołnierzy plus kilku policjantów! Pierwszy raz zostałam zapytana przy kontroli paszportowej czy mieszkam w Anglii, czy też przyjechałam na wakacje. Na co odpowiedziałam "ani jedno, ani drugie" - pani wyglądała na zdezorientowaną. Wytłumaczyłam jej więc, że przyjechałam na krótki kontrakt do pracy. Mordki natomiast nikt o nic nie pytał.
Pierwszy dwutygodniowy kontrakt miałam w Dewsbury. Jest to dobrze znane nam miasteczko, gdyż mieszkaliśmy w nim 9 miesięcy przed wyjazdem do Australii. Tym razem spędziliśmy tam krótki, ale bardzo intensywny czas (dwa tygodnie). Było to połączenie powrotu do pracy z licznymi spotkaniami z naszymi znajomymi, których dawno nie widzieliśmy.
Dewsbury w XIX-wieku było miasteczkiem przemysłowym, z różnymi fabrykami. Później miasto przeżywało poważny kryzys, a fabryki przerabiano na mieszkania. Kiedy jechałam tam dwa lata temu na rozmowę o pracę, pierwszą rzeczą, jaka nam wyskoczyła w wyszukiwarce o tym mieście była informacja o terrorystycznym ataku w Londynie w 2005 roku. Zginęło w nim ponad 50 osób a przywódcą był radykalny islamista z Dewsbury Link .
Mieszkaliśmy w dzielnicy Savile Town, gdzie ponad 97% mieszkańców to muzułmanie. Na naszym osiedlu byliśmy jednymi "białymi". Jednak ani razu nie mieliśmy żadnego problemu. Czasem tylko w pobliskim parku mężczyźni chodzili dookoła i śpiewali koran, co było trochę dezorientujące;p
Miasto same w sobie nawet nam się podobało, wszystkie ceglane budynki są zbudowane w jednym stylu, z piaskowca. Bogatsi Anglicy mieszkają w domach na wzgórzach dookoła miasta. W okolicy znajduje się dużo zielonych terenów, rzeka, kanał, parki.
Podczas naszego pobytu pogoda była typowo angielska. Zimno, deszczowo i wietrznie. Nie chciało nam się prawie wychodzić z domu. Zdecydowanie odbiegała od tego, do czego się ostatnio przyzwyczailiśmy w ostatnim czasie. Nawet wcześniejsze dwa tygodnie spędzone w Polsce były słoneczne i ciepłe. Zdecydowanie północ Anglii przypomniała nam, dlaczego jej nie lubimy:D