Melbourne dzień pierwszy

Zaspaliśmy!
Miałam bardzo trudną noc, bo tym razem to ja zatrułam się w Kuala Lumpur. W zeszłym roku to mordka wymiotował i gorączkował. Zdecydowanie te miasto nam nie służy.
Zostało 10 minut na zdanie pokoju i do końca wydawania śniadań, zdążyliśmy w ostatniej chwili :)
Po wyjściu z hostelu czekała nas niemiła niespodzianka, na zewnątrz było z 18 stopni i brak słońca, brak śladu po pogodzie zeszłego wieczoru. Udaliśmy się na pieszą wycieczkę w kierunku słynnej okolicy St. Kilda. Wyszło słońce i zrobiło się przyjemnie. Przeszliśmy się po molo i po bulwarze, doszliśmy do skate parku i wróciliśmy na słynną uliczkę z restauracjami, gdzie wybraliśmy jedną z knajpek i zjedliśmy lunch. Następnie wybraliśmy się do Federation Square, gdzie spotkaliśmy się z Anitą (naszym hostem z couchsurfingu). Anita zabrała nas do bardzo fajnej wietnamskiej knajpki w dzielnicy Toorak (gdzie znajdowało się jej mieszkanie).