Czy Honduras rzeczywiście jest niebezpieczny?

Honduras jest drugim co do wielkości krajem w Ameryce Środkowej i jednym z najniebezpieczniejszych krajów świata. Organizacja Narodów Zjednoczonych okrzyknęła go światową stolicą zabójstw. Jest to miejsce, w którym sprzedawcy za możliwość świadczenia swoich usług muszą zapłacić haracz gangom ulicznym, natomiast firmy autobusowe muszą płacić, aby przejechać przez terytorium kontrolowane przez gangi. Gdzie na ulicach co chwilę widzi się uzbrojonych strażników. Wg DEA, czyli amerykańskiej agencji rządowej do walki z handlem narkotykami około 80% przemytów kokainy z Ameryki Południowej odbywa się z udziałem Hondurasu. Na takie zachęcające informacje natrafiliśmy podczas naszych przygotowań do odwiedzenia tego kraju.

Dlaczego, więc postanowiliśmy tam jechać?! Przyczyna była bardzo prozaiczna. Nasi znajomi z Hiszpanii dowiedzieli się, że jedziemy w dłuższą podróż po Ameryce Środkowej i postanowili do nas dołączyć na tydzień. Pasował im termin, w którym to według moich planów powinniśmy być w okolicy Gwatemali. Znaleźli oni tanie loty do Hondurasu i Salwadoru. Powiedziałam im, że dojedziemy do nich tam, gdzie chcą i żeby wybrali to, co im bardziej pasuje. I tak kupili bilety do Hondurasu. Kilka tygodni później, kiedy zaczęliśmy organizować wyjazd, zorientowaliśmy się, gdzie się wybieramy! Ups! I Zaczęliśmy poważnie obawiać się tego kraju. Ale cóż kości zostały rzucone, jedziemy! Prawdopodobnie, gdybyśmy nie musieli tam jechać i dowiedzieli się wszystkich strasznych rzeczy podczas naszej podróży, wtedy byśmy go ominęli. Z drugiej strony pomimo tych wszystkich odstraszających informacji, trafialiśmy też na opinie, że wielu osobom Honduras się podobał i nie natrafili na żadne problemy.

Z Norą u Liamem uzgodniliśmy, że spotkamy się w Copan, miesteczka w Hondurasie przy granicy z Gwatemalą i stamtąd pojedziemy prosto na wyspę Utila. Wylądowali w stolicy - mieście Tegucigalpa, gdzie podobno nie było żadnych turystów, a kiedy zwiedzali miasto, ludzie patrzyli na nich ze zdziwieniem na ulicy. Natomiast na płotach i dachach wszechobecne druty kolczaste. Z kolei najbardziej znane wyspy Hondurasu, Roatan i Utila są w dużej mierze zamieszkiwane przez ekspatów i są uznawane za dużo bezpieczniejsze niż lądowa część kraju.




Po przekroczeniu granicy Gwatemali z Hondurasem nie zauważyliśmy żadnej drastycznej zmiany. Krajobraz wzdłuż drogi wydał nam się bardzo podobny. Po 20-minutowej podróży z granicy dotarliśmy do miasta Copan. Było naszym celem ze względu na znajdujące się tam ruiny cywilizacji Majów. Jest to mała wioska składająca się z centralnego placu, kościoła i kilku uliczek wokoło. Oprócz nas widzieliśmy tam kilku turystów maksymalnie pięciu, może dziesięciu, co było kontrastowało z wcześniej odwiedzonymi krajami - Meksykiem, Belize i Gwatemalą. Od razu rzuciła nam się w oczy różnica cen. Za solidny obiad w knajpce można zapłacić było 14 złotych, wraz z sokiem ze świeżych owoców. Walutą Hondurasu jest lempira (1 HNL = 0,15PLN).

Ruiny Majów Copan

Do ruin można dojść w 15 minut z centrum miasta. Przy wejściu nie było żadnych turystów oprócz nas. Koszt to 15 USD lub 345 lempir. Cały kompleks znacznie różnił się od wcześniej odwiedzonych przez nas ruin. Konstrukcje były niższe, za to liczniejsze niż np. w Chichen Itza.


Ruiny wpisane są na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W latach 250-900 miasto dominowało w regionie. Było centrum politycznym, religijnym i cywilnym. Słynie z rzeźb i ogromnych schodów upstrzonymi hieroglifami. Zostało odkryte w 1570 roku.




Istnieje również możliwość wejścia do podziemnych tuneli, które wydrążono podczas prac archeologicznych. Wejście tam kosztowało 15 dolarów ekstra. Mordka wszedł tam za darmo, zrelacjonował je jako warte zobaczenia, ale niekoniecznie za wymaganą cenę. Co ciekawe, piramidy były budowane na istniejących wcześniej więc w tunelach można było zobaczyć rzeźby pochodzące z kilkuset lat wcześniej niż budowle na powierzchni.

Dodatkowo przy wejściu do ruin można zobaczyć przepiękne papugi Ary i inne zwierzęta. W okolicy kompleksu znajduje się ośrodek zajmujący się wspieraniem Ar i prowadzeniem programu wspomagającego przetrwanie tego gatunku ptaków.

Ary makao żyją nawet 80 lat. Żyją w parach i małych grupach. Pomimo że to zwierzęta stadne, są monogamiczne. Żerują za dnia, głównie rankami. Pisklęta opuszczają gniazdo po 12 tygodniach, a osiągają wygląd dorosłego ptaka po 20 miesiącach.

Aguti to gryzonie, które żyją w norach i magazynują w nich pożywienie. Żywią się głównie trawą i owocami. Można je spotkać w Ameryce Środkowej i Południowej

Piłodziób czarnogardły Występuje w Ameryce Środkowej, co ciekawe gniazda wykopuje w ziemi i tam składa 3-4 jaja, z których po 20 dniach wykluwają się pisklęta

W Parku znajdowały się też ciekawe drzewa z kolczatymi pniami. Okazało się, że to młode drzewa kapokowe (lokalnie znane jako Ceiba tree, a w Polsce nazwane "Puchowiec pięciopręcikowy"). Tracą one kolce wraz z wiekiem, a najstarsze mają ponad 500 lat, wysokość 70 metrów i średnicę 3 metry. Są uznawane przez Majów za święte. Mają bardzo ciekawe właściwości i zastosowania:

  • Nasiona otoczone są włóknem - kapokiem. Używany był w tapicerstwie i kamizelkach ratunkowych. Współcześnie wykorzystuje się do tego tworzywa sztuczne, ale dalej używamy słowa "kapok" :)
  • Z nasion puchowca tłoczy się olej, w niektórych regionach wykorzystywany do produkcji mydła. Może być również stosowany jako naturalny nawóz.
  • Młode liście, kwiaty i owoce w postaci ugotowanej podawane są z sosem. Liście stanowią również paszę dla kóz, owiec i bydła. Nasiona bogate w olej zapewniają pożywienie dla zwierząt. Prażone nasiona lub mąka są również spożywane przez ludzi, ale są uważane za ciężkostrawne.
  • W różnych częściach świata kora i liście są używane w celach medycznych takich jak: wywołanie moczopędności, zapobieganie wypadaniu włosów, leczenie rzeżączki, gorączki i biegunki.

Dwa kilometry od centrum ruin znajduje się dużo mniejszy kompleks z kilkoma budynkami - Las Sepulturas. Najlepiej dostać się tam autostopem lub złapać tuk tuka.

W ruinach poznaliśmy lokalnego przewodnika, który zaproponował nam 2-godzinną przejażdżkę konno na wzgórze, skąd miał być piękny widok na ruiny i miasteczko Copan. Po drodze mieliśmy również zajść do ruin starożytnego szpitala, gdzie kobiety bogatszej klasy społecznej rodziły dzieci. Cenę zbiliśmy do 12 dolarów i postanowiliśmy zaakceptować jego propozycje. Po południu, według umowy, czekał na nas w centrum miasteczka. Skąd postępowaliśmy w kierunku wzgórz skąd był piękny widok na okolicę. W ruinach starożytnej porodówki przewodnik bardzo starał się nam to opisać i odegrywał sceny rodzenia dzieci na specjalnym kamieniu, co było dosyć komiczne.

BEZPIECZEŃSTWO

Pobyt w Hondurasie bardzo nam się podobał. Aczkolwiek poruszaliśmy się tylko transportem prywatnym i tak naprawdę nie byliśmy nigdzie poza dwoma najbardziej turystycznymi miejscami, czyli w ruinach Copan i na wyspie Utili (o której będzie następny post). W tym czasie na ulicach stolicy 30 osób zginęło w protestach przeciwko nowemu prezydentowi. Wyspy u wybrzeży Hondurasu są bardzo turystyczne, natomiast w Copan było bardzo kameralnie i przyjemnie. Ludzie byli przyjaźni i pomocni. Po podwiezieniu nas na stopa nie chcieli przyjąć pieniędzy. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że rzeczywiście jest to kraj, w którym bardzo łatwo można zostać okradzionym. Tak jak w całej Ameryce Centralnej, nie zaleca się chodzić po zmroku poza turystycznymi miejscami. W ciągu podróży z Copan na wybrzeże mijaliśmy punkty kontrolne z żołnierzami. Zdarzyło nam się nawet zobaczyć cywilnie ubranych mężczyzn z długą bronią biegnących przy drodze...

Większość podróżujących nie ma żadnych problemów. Jednak słyszeliśmy różne historie. Jedna z poznanych przez nas hiszpanek miała nieprzyjemną przygodę na wyspie Roatan - najbardziej turystycznej wyspie w Hondurasie zamieszkanej przez wielu ekspatów. Na ulicy o godzinie 16 została napadnięta przez mężczyznę posiadającego maczetę i broń. Oczywiście są to odosobnione przypadki, które rzadko się zdarzają. My w żadnym momencie podczas pobytu w Hondurasie nie czuliśmy się zagrożeni, a ludzie byli nadwzyczaj mili i pomocni.